w opiniach dziennikarzy i słuchaczy...
Gazeta Wyborcza 03.11.2005
Robert Sankowski
"Spokój poszukiwań"
„...Miśkiewicz stawia głównie na klimat. Podaje bardzo kobiece teksty swoich piosenek (opatrzyła nawet utwory krótkimi opisami komentującymi sens każdego z tekstów) opakowane w bardzo różne nastroje. Czasem niepokoi połączeniem etnicznych brzmień z pulsującym rytmem („Mój wilku") lub zaskakuje nagle dynamiczną partią kompozycji („Pragnę być jeziorem"). Na ogół jednak czaruje delikatnymi brzmieniami gitary akustycznej, instrumentów klawiszowych i spokojnie grającej sekcji. Jej głos urzeka delikatnością i spokojem – bez względu na to, czy wykonuje akurat podaną trochę w stylu bossa novy i mocno pachnącą Stingiem wersję „Wyspa, drzewo, zamek" Perfectu, czy wyśpiewuje utwór tytułowy w duecie z Grzegorzem Turnauem.
Miśkiewicz nazywa „Pod rzęsami" swoim debiutem. Mówi tak, chociaż ma już na swoim koncie i płytę długograjacą, i nominację do Fryderyka, i sukces w opolskich „Debiutach", i współpracę z Włodzimierzem Nahornym czy Tomaszem Stańko. Rozumiem jednak, że dopiero ten album traktuje jako pierwsze przedsięwzięcie w pełni autorskie (jest autorką lub współautorką większości tekstów i muzyki). Albo najlepiej pokazuje kierunek, w którym chce zmierzać. To ostatnie pasuje mi najbardziej. „Pod rzęsami" to pierwszy krok w muzycznej podróży już dojrzałej, ale jednak ciągle poszukującej wokalistki."
----------------------------------------------------------------------
Jazz Forum 06/2006
Ryszard Borowski
„To duża produkcja dla jednego z najpoważniejszych i największych w Polsce wydawców. Takie produkcje rządzą się swoimi prawami. Ważne jest brzmienie, głos, klimat, słowa, spójność muzyki i poetyckiego tekstu, sens całości. Wszystko dopracowane w szczegółach (łącznie z reklamą i wizażystą).
Cała płyta „Pod rzęsami" ma charakterystyczne brzmienie spójne stylistyczne. Ale taki rodzaj brzmienia sugeruje (to moje prywatne odczucie) słuchanie tej muzyki w tle. Dodanie barw z pogłosami powoduje, że muzyka jest zawoalowana, jak portrety Zofii Nasierowskiej robione przez pończochę. Efekt piękny, ale silnie narzucający charakter. Nawet mocne eksponowanie rytmu i pulsu nie zmienia ogólnego wrażenia. Znamy już dobrze takie brzmienia z płyt A.M.Jopek. Podobają się i nic dziwnego, że ten model zastosowali tu twórcy odpowiedzialni za brzmienie. Tak się składa, że są to ci sami muzycy, tworzący ten sam zespół produkcyjny, sprawdzili się już wielokrotnie (szkoda tylko, że smyczki u nich są tak schowane, że brzmią trochę jak keyboard).
Najważniejszymi elementami wyróżniającymi płytę Doroty Miśkiewicz to jej własny głos i jej kompozycje. Trzeba podkreślić, że większośc piosenek, także i niektóre teksty(!), wyszły spod ręki Doroty i Marka Napiórkowskiego. Cztery mają innych kompozytorów, a wśród nich zwraca uwagę, teraz na nowo opracowana, znana piosenka Z. Hołdysa Wyspa, drzewo, zamek. Obydwoje, Dorota i marek, są tu ważnymi wykonawcami. Cały materiał tej płyty to niewątpliwie świetna, studyjna robota. Słuchając jej, wszędzie słyszę reminiscencje (nawet Oszustwo kojarzy mi się z Don't Worry Be Happy). Takie wokalizowanie, jak w piosence Pragnę być jeziorem, dokładnie moim zdaniem oddaje styl śpiewania, który chyba dla mojego pokolenia zaczyna być obcy i zbyt nowoczesny. To może wina kostniejących zmysłów.
Dla fanów Doroty Miśkiewicz atrakcją będzie dodany do płyty teledysk z piosenką Poza czasem. Płyta dla mnie interesująca, dla młodych ludzi okaże się przebojem.